Friday 30 December 2016

Całkiem dobry rok.

2016 zbliża się ku końcowi, więc, naturalnie, myślę o wszystkim, co mnie spotkało w tym roku. Miałam lepsze i gorsze chwile, przeżyłam kilka bolesnych rozczarowań, ciosów prosto w serce i złych dni, ale stwierdzam, że to jednak był dobry rok.

Jeśli idzie o podróże, odwiedziłam kilka nowych miejsc, w tym przepiękny Edynburg i zupełnie odmnienioną Łódź. Ale najwspanialszą moją podróżą w tym roku była prawie miesięczna wyprawa na Syberię. Długo nosiłam się z zamiarem odwiedzenia tych okolic i nie rozczarowały mnie. Zabrzmi to może banalnie, ale dzikie piękno i bezkresne, otwarte przestrzenie Syberii oraz przytłaczający ogrom Bajkału na zawsze zostawiły ślad w moim sercu. Może nie za rok i nie za dwa, ale na pewno tam wrócę, tym razem zimą.


Zaliczyłam tylko jeden festiwal, ale za to najlepszy: Wave Gotik Treffen w Lipsku. Mimo paskudnej pogody bawiłam się wyśmienicie na koncertach i afterach, spędziłam trochę czasu z przyjaciółmi, a nawet zdarzyło mi się po pijaku śpiewać "Hej sokoły" ostatniego poranka festiwalu, kiedy powinnam była się pakować i nadrabiać zaległości w spaniu. Wspomniałam już wcześniej, ale napiszę jeszcze raz: ze wszystkich festiwali, na których byłam, WGT jest zdecydowanie moim ulubionym i jeśli będę musiała wybierać między nim a jakimkolwiek innym, wybór będzie dla mnie prosty.

2016 był też dobrym rokiem pod względem koncertów. Udało mi się zobaczyć zespoły, których muzyka towarzyszyła mi w okresie dorastania, jak My Dying Bride (nadal mnie poruszają), zespoły, które zawsze były niejako na peryferiach moich zainteresowań (Rotting Christ, którzy na żywo okazali się znakomici, i IAMX, jeden z lepszych koncertów tego roku pod każdym względem), a także artystów, na których punkcie mam delikatną obsesję (Wardruna, dwa razy w ciągu jednego tygodnia, bo nie ma takiej rzeczy jak za dużo Wardruny).



Nie udało mi się przeczytać 100 książek, ale wydaje mi się, że 80 to też całkiem dobry wynik.

Odkryłam keto i zrzuciłam kilka(naście) kilogramów. Ale, co ważniejsze, odkryłam, że jedyną osobą, której opinia na temat mojego wyglądu powinna być dla mnie ważna, jestem ja sama. I po raz pierwszy w życiu nawet się sobie podobam.

Mam 4 nowe kolczyki i 2 nowe tatuaże.

Mam też nową pracę i jestem szalenie podekscytowana. Nie mogę się doczekać, aż zacznę!

I najważniejsze: znów zaczęłam pisać. Więc kto wie, może o tej porze w przyszłym roku moja powieść będzie już gotowa.

A więc sayonara, 2016, witaj, 2017!

2 comments:

  1. Fajnie ze ten rok generalnie dobrze Ci się kojarzy. Pozdrawiam starorocznie. Ala

    ReplyDelete
  2. Wspaniale, że poprzedni rok Ci się udał :) Oby ten 2017 był jeszcze lepszy :)

    ReplyDelete