(Od lewej: Dior, Rodarte, Marc Jacobs)
Moda to kapryśna bestia i jestem pewna, że do wiosny gotyckie wpływy zostaną dawno zapomniane i pogrzebane na kolejnych kilka lat. Tymczasem prawdziwy gotyk ma się dobrze. To chyba jedyna subkultura, która może się poszczycić taką długowiecznością. Podczas gdy ludzie zaangażowani w inne sceny prędzej czy później dorośleją i przestają się w to bawić, wielu gotów trzyma się swojego stylu i robi swoje.
Kiedyś uśmiechałam się drwiąco, słysząc, że ta czy inna gwiazdka "zrobiła się na gotycko" (w wolnym tłumaczeniu: założyła czerń od stóp do głów i pociągnęła usta ciemną szminką). Okej, nadal się uśmiecham, bo trudno mi się powstrzymać.
Z drugiej strony jednak cieszą mnie gotyckie wpływy na wybiegach. Bo wielcy projektanci prowadzą, a moda z sieciówek podąża za nimi, a to oznacza, że w sklepach łatwiej będzie upolować coś ciekawego za niewielkie pieniądze. Moda alternatywna bywa, niestety, znacznie droższa niż ciuchy z Primarka czy H&M. Pewnie, czasem jakość jest zdecydowanie lepsza, ale częściej płacimy za markę. Ponadto, jeśli nie mamy w pobliżu alternatywnych sklepów, a nie przepadamy za zakupami online, powrót gotyku może być dla nas błogosławieństwem, bo być może będziemy w stanie upolować prawdziwe perełki w Topshopie czy River Island.
(Od lewej, zgodnie z ruchem wskazówek zegara: Primark, Bershka,
H&M, River Island, Topshop)
Jedyne, co mi wadzi, to fakt, że dla niektórych gotyk jest tylko i wyłącznie trendem w modzie. Ale na to już nic poradzić nie mogę.
Podoba mi się ta ostatnia bluzka. No i uwielbiam koronki! I czerń. Ale do gotyku nadal mi daleko ;)
ReplyDelete