Tuesday 22 November 2016

Najlepsze (i najgorsze) powody, żeby zrobić sobie tatuaż.

Wiem, wiem, miałam napisać tę notkę w zeszłym tygodniu, ale moje życie zawodowe się, delikatnie mówiąc, popieprzyło, więc byłam zajęta walką z rozczarowaniem i wściekłością. Nie było łatwo, ale z pomocą sporych ilości wódki, znakomitej muzyki na żywo i dobrego towarzystwa w końcu się udało.

No to lecimy.

Minął tydzień, odkąd zrobiłam mój najnowszy tatuaż. Czy może raczej tatuaże, bo mam jeden na każdej stopie. To staroskandynawskie symbole, Vegvisir - kompas runiczny, dzięki któremu, mam nadzieję, nigdy się nie zgubię - i Aegishjalmur, czyli tarcza algizowa, która ma mnie chronić. Zrobiłam je w łódzkim studio Sigil na pamiątkę (wspaniałego skądinąd) koncertu Wardruny. Tego samego dnia leciałam do domu, więc bałam się, że stopy spuchną mi tak, że nie będę w stanie założyć butów, ale na szczęście nie było tak źle. Wbrew wszystkim strasznym opowieściom, których się  naczytałam, tatuaże goją się dobrze i szybko. Jeśli zastanawiasz się nad tatuażem na stopie, przygotuj się, że będzie trochę bolało, ale nie jest to ból nie do zniesienia, więc warto zagryźć zęby i wytrzymać.

W każdym razie, leżąc i cierpiąc, zdałam sobie sprawę, że to mój pierwszy tatuaż z głębszym znaczeniem. Pozostałe trzy zrobiłam głównie ze względów estetycznych. Na ramieniu mam kwiat rododendronu, którym zakryłam spaprany tribal, pozostałość po szalonej młodości (okazuje się, że w mowie kwiatów rododendron oznacza "uwaga, nie podchodź bliżej", więc wszystko się zgadza). Na udzie mam kompozycję, którą można by w skrócie nazwać hołdem dla rowerowania, a na plecach jeszcze niedokończony tatuaż inspirowany cyklem wiedźmińskim, do którego pałam ogromną miłością.


Mój najnowszy nabytek i początek wiedźmińskich pleców


I choć wszystkie one są dla mnie ważne, żaden z nich nie był robiony z myślą o głębszym znaczeniu.

 Nie kupuję całej tej filozofii, według której nie powinno się zdobić ciała tatuażami, o ile nie mają one szczególnego znaczenia. Jeśli chcesz mieć na skórze coś, co zwyczajnie Ci się podoba i wygląda fajnie, nie ma w tym nic złego. Wychodzę z założenia, że prawie każdy powód, żeby zrobić sobie tatuaż, jest dobry.

Ale jest też kilka powodów, które zdecydowanie dobre nie są. A więc lepiej się nie tatuować, jeśli:

przegrałeś zakład albo ktoś Cię namawia, a Ty nie jesteś pewny, czy tego chcesz;
wszyscy Twoi znajomi mają tatuaże i nie chcesz być jedyną osobą w Twoim kręgu znajomych, która ich nie ma;
chcesz wytatuować sobie imię swojego Kochania/Słoneczka/Misia-Pysia (spoiler: to nie jest dobry pomysł);
chcesz mieć tatuaż, ale nie stać Cię na przyzwoitego artystę;
nie masz pojęcia, co i gdzie chcesz sobie wytatuować.

A Wy znacie jakieś inne kiepskie powody, żeby zafundować sobie tatuaż? A może sami macie jakieś, których żałujecie?

2 comments:

  1. Ja się boję, że będzie bolało :P A na ból naprawdę mało odporna jestem.
    Uważam też, że są miejsca, które się do tatuowania nie nadają, na przykład brzuch: chudniesz, tyjesz, u kobiet dochodzi ciąża; nie ma bata, po latach dobrze to wyglądać nie będzie.

    Jeśli jednak kiedyś się przemogę, chciałabym mieć na plecach coś takiego: http://gfx.antyradio.pl/var/antyradio/storage/images/media/images/5a-kregloslup-mechanizm/337334-1-pol-PL/5a-kregloslup-mechanizm.jpg
    Pełen odjazd :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Biomechaniki są super!
      Tak po prawdzie, to na starość żadne miejsce nie będzie wyglądać dobrze, bo wszystko się marszczy i zużywa. Ale prawda jest taka, że w pewnym wieku i bez tatuaży nie będziemy już super laskami ;)

      Delete