Tuesday 1 November 2016

Co za weekend!

W weekendy zwykle staram się mieszać rozrywkę z relaksem, ale ten miniony był zdecydowanie intensywny. Na tyle, że teraz przydałoby mi się kilka dni wolnego, albo przynajmniej spokojny wieczór w domu, na kanapie.

W piątek, z moimi pięknymi halloweenowymi paznokciami z Primarka, pojechałam do mojej koleżanki Emilii, która dzieli dom z dwójką szalenie sympatycznych polskich gotów. Wypiliśmy kilka drinków, szykując się do wyjścia, a ja miałam okazję zaznajomić się z ich nowym kotem, Pomponiuszem, który jest tak maleńki, że z powodzeniem zmieściłby mi się w kieszeni płaszcza. Swoją drogą, koteł wydawał się szalenie zainteresowany wspomnianym płaszczem. Wspinanie się na firanki jest passé, teraz w modzie jest wdrapywanie się na płaszcze.

hallo01.jpg
Straszne szpony i koteł akrobata

Potem poszliśmy na deathrockową imprezę z cyklu Dead & Buried w północnym Londynie. Lokal wielkości chusteczki do nosa miał zaskakująco dobrze zaopatrzony bar, muzyka była więcej niż przyzwoita, a towarzystwo jeszcze lepsze. Niestety, nie mogłam zostać długo, bo miałam dużo do zrobienia w sobotę, ale na pewno jeszcze tam wrócę. 
hallo02.jpg
Smutek i powaga
Większość soboty spędziłam, lecząc kaca z piekła rodem (notka do siebie: naucz się w końcu, kobieto, że nie miesza się różnych rodzajów alkoholu, chyba, że pociąga cię perspektywa użerania się z bólem głowy i mdłościami do południa). Mimo to udało mi się zrobić całkiem sporo, między innymi uporządkować biżuterię i kosmetyki. Moje naszyjniki wiszą teraz na uroczym wieszaku w kształcie nietoperza, co jest rozwiązaniem praktycznym i dekoracyjnym zarazem.
Wieczorem poszłam na koncert IAMX. Widziałam ich dość niedawno, ale jako że są jednym z moich ulubionych zespołów do oglądania na żywo, nie mogłam tego przegapić. Zaczęli doskonałym No Maker Made Me, po czym zagrali mieszankę nowych i bardzo nowych rzeczy (włącznie z Everything Is Burning z ostatniego materiału, i North Star, który jest chyba moim ulubionym kawałkiem z albumu Metanoia, a na żywo brzmi naprawdę potężnie) ze starociami w rodzaju Kiss + Swallow. Ich występ był, jak zwykle, fantastyczny i zafundował mi prawdziwą huśtawkę emocji, a interakcja zespołu z publicznością była naprawdę magiczna. 
Po koncercie ruszyłam do Slimelight. Na miejsce dotarłam dość wcześnie, ale klub był praktycznie pełen od samego początku, co zdarza się bardzo rzadko, bo normalnie ludzie przychodzą grubo po północy. Szalenie podobały mi się halloweenowe dekoracje; pająki, czaszki i inne straszności doskonale pasują do tej imprezy i przy okazji sprawiają, że klub wygląda mniej obskurnie.

hallo03.jpg
IAMX, dekoracyjne czaszunie w Slimes, i moje krwawe łzy
W niedzielę nie czułam się za bardzo na siłach wychodzić gdziekmolwiek, ale Emilia namówiła mnie na koncert zespołów Snufkin and You Are Wolf. Żaden z nich nie był mi bliżej znany, więc nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, ale koncert był naprawdę przyjemny. Oba zespoły można wrzucić w worek z napisem "folk", przy czym Snufkin gra ciepłą, melodyjną muzykę pełną wokalnych harmonii, a You Are Wolf, którego wokalistka zaskoczyła mnie swoimi możliwościami, jest zdecydowanie bardziej eksperymentalny.
Wczoraj było Halloween, więc nie wypadało po prostu wrócić do domu po pracy. Zamiast tego wraz z koleżanką Adą wstąpiłyśmy na drinki w Ladybird Bar, zachęcone odpowiednio mroczną wystawą i ofertą happy hour. Miejsce okazało się bardzo przyjemne, z ciemnym, przytulnym wystrojem, dyskretną muzyką i pysznymi koktajlami. W menu znalazł się nawet jeden keto-przyjazny napitek, a to nie zdarza się często, więc na pewno jeszcze tam wrócę. Potem dołączyła do nas Emilia i poszłyśmy się objeść do pobliskiego Chipotle (żal było nie skorzystać z jedzenia za £2 dla przebranych, zwłaszcza, że dochód szedł na cele charytatywne). Ogólnie rzecz biorąc, całkiem udany poniedziałkowy wieczór!
hallo04.jpg
Ja wczoraj, nowy wieszak na naszyjniki, oraz głodne gotki przy paśniku
Teraz zdecydowanie przydałby mi się odpoczynek, więc w najbliższy weekend się relaksuję. Z innych wieści, dziś pierwszy dzień mojego zakupowego detoksu - dam Wam znać, jak idzie. Także dziś wypada pierwszy dzień NaNoWriMo, więc pora wygrzebać notatki i wziąć się na poważnie za tę powieść, którą zaczęłam wieki temu. Życzcie mi szczęścia!
A jak Wam upłynął halloweenowy weekend? Robiliście coś straszliwie fantastycznego?

No comments:

Post a Comment