Dawno, dawno temu, w pewnym pięknym, starym, nadmorskim mieście, żyła sobie dziewczyna. Była trochę niepokorna, czytała trochę za dużo książek i zadawała zbyt wiele pytań, ale poza tym była całkiem zwyczajna. Prowadziła zwyczajne, trochę chaotyczne życie, ale pewnego dnia coś strzeliło jej do głowy i postanowiła spróbować szczęścia na obczyźnie.
Dziewczyna opuściła więc swoje piękne, stare, nadmorskie miasto i wyjechała do jeszcze większego, równie starego, choć już nie nadmorskiego. I tak jej się tam spodobało, że po jakimś czasie zaczęła nazywać to miasto domem.
Polubiła je od pierwszej chwili. Za galerie, wystawy i muzea, za życie nocne, kina, teatry i bary, i nawet ten olbrzymi natłok ludzi nie przeszkadzał jej tak bardzo, bo w tłumie przecież łatwiej o anonimowość, a o to jej właśnie chodziło. Spodobało jej się to, że nikt nie patrzy na nią krzywo, nie wytyka palcami i nie śmieje się z niej na każdym kroku. Tak, to było właściwe miejsce dla niej.
Potem pojawił się chłopak. Sympatyczny, z diabelskim błyskiem w oku i trochę zjadliwym poczuciem humoru. Jakoś tak się złożyło, że dziewczyna i chłopak przypadli sobie do gustu.
Tu chciałoby się napisać: "I żyli długo i szczęśliwie."
Ale nie napiszę, bo to jest trochę inna bajka.
Dziewczyna bardzo, ale to bardzo chciała udowodnić wszystkim, że potrafi byc szczęśliwa, prowadząc standardowe, spokojne, ustabilizowane życie. Zamiast wychodzić z domu i oddychać powietrzem miasta - zaszywała się w czterech ścianach wraz z chłopakiem. I nawet nie zauważyła, jak zaczęła więdnąć.
Wciąż nie wiadomo, co ją obudziło. Czy to był jakiś impuls z zewnątrz, czy może gdzieś tam, w środku, odezwał się mały, cichutki głosik owiniętego w gruby wełniany koc serca? Cokolwiek to bylo, dziewczyna zaczęła nagle płakać bez powodu, chodzić smutna i przygnębiona, i mieć wątpliwości na każdy możliwy temat. Zaczęła tęsknić do wolności. Do miasta. I do siebie samej.
Mogła, oczywiście, nadal tęsknić i płakać, tłumiąc w sobie tęsknotę albo użalając się nad sobą. Ale że dziewczyna nie była z tych, co to się użalają, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć robić to, co naprawdę lubi, by odzyskaę to, co straciła.
A że dziewczyna lubi pisać o tym, co jej się przydarza i co ją inspiruje, założyła tego bloga.
To bedzie blog o filmach, książkach, muzyce, jedzeniu, miejscach, zdarzeniach i ludziach. To bedzie blog o tym, co inspiruje, intryguje, ciekawi i porusza. Taki prosto z serca. Będzie też trochę o miescie, bo miasto to więcej niż tylko tło.
To będzie blog z happy endem, albo i bez endu.
Już ja o to zadbam.
ja już czekam na kontynuację tej bajki :)
ReplyDeletewcale nie dziwię się, że zakochałaś się w tym mieście ;) my również od pierwszego wejrzenia... w związkach zaś zdarzają się takie perypetie, o których piszesz, i jeszcze gorsze... dobrze jest nie zatracać siebie, a być sobą dla tej drugiej osoby. Będzie dobrze :*
ReplyDelete