Monday, 16 October 2017

Slimelight. 30 lat legendy.

Kiedy klub obchodzi trzydzieste urodziny, wiesz, że robią coś dobrze.

Slimelight, najdłużej działający alternatywny klub na świecie, działa w swojej obecnej lokalizacji - Electrowerkz - od 30 lat, ale jego korzenie sięgają trochę dalej w czasie, do połowy lat 80, kiedy operował pod nazwą The Kit Kat Club. Nazwa Slimelight pojawiła się po raz pierwszy w roku 1987 i jest ukłonem w stronę innego klubu, The Limelight, bo w tamtym okresie oba wydarzenia odbywały się w nieużywanych kościołach.

Slimelight, albo Slimes, jak pieszczotliwie nazywają klub jego stali bywalcy, jest otwarty w każdą sobotę (wyjątkiem jest okres świąteczny, o ile wypada w sobotę) i w sylwestrową noc, od 11 wieczorem do 7:30 rano, więc jeśli jesteś nocnym markiem, to miejsce dla Ciebie. W porównaniu do innych klubów w Londynie, wstęp nie kosztuje wiele: £5 dla członków, £8  dla pozostałych. Początkowo do klubu mogli wejść tylko członkowie, a żeby nim zostać, potrzebna była rekomendacja przynajmniej dwóch aktualnych członków. Można też było wnieść do klubu własny alkohol. To się zmieniło w latach 90, kiedy Electrowerkz uzyskało licencję na sprzedaż alkoholu. Mimo to napoje wyskokowe są nadal w przystępnych cenach, zwłaszcza jeśli porówna je się z cenami w innych lokalach, więc o ile nie pijesz jak szewc, noc w Slimes nie wypali Ci dziury w kieszeni.

Od czasu do czasu Slimelight gości artystów grających na żywo, czasem przed klubową nocą, czasem w jej ramach. Wśród wykonawców, którzy tam występowali, można wymienić VNV Nation, Rotersand, 3 Teeth, Combichrist i Suicide Commando.

Klubowicze mają zwykle do dyspozycji dwa parkiety (jeden z tradycyjnym gotyckim rockiem, post punkiem i darkwave, drugi z EBM, industrialem, aggrotechem i futurepopem), a przy specjalnych okazjach dochodzi do tego jeden albo dwa (industek/noise/Wax Trax i lata 80). Slimelight to stały element londyńskiego życia nocnego i sceny alternatywnej. Jeśli siedzisz w tych klimatach i planujesz wycieczkę do Londynu, koniecznie wpadnij z wizytą, przetańcz całą noc, poznaj podobnych sobie ludzi i baw się do rana do muzyki, którą kochasz.

Niektórzy mówią, że lokal jest obskurny (spoiler: trochę jest, ale to tylko dodaje smaczku), muzyka nigdy się nie zmienia (kolejny spoiler: zmienia się - w setach regularnie pojawiają się nowe kawałki), a do Slimelight przychodzi coraz mniej ludzi (to, niestety, prawda; podejrzewam, że dlatego, że scena się starzeje, a ludzie, którzy dawniej wychodzili co weekend, teraz robią to tylko raz na kilka miesięcy). Jedno jest pewne: nie ma drugiego takiego miejsca jak Slimelight.

Bar z wagonem w Electrowerkz, siedzibie Slimelight, to doskonałe miejsce na relaks po hulankach na parkiecie.


Pamiętam mój pierwszy raz, w 2005, wkrótce po moim przyjeździe do Londynu. Nie znałam nikogo, więc poszłam sama, nie rozmawiałam z nikim, przetańczyłam całą noc i... znakomicie się bawiłam. Z czasem Slimes stał się moim drugim domem i spotkałam tam wielu wspaniałych ludzi, z których część mogę spokojnie nazwać przyjaciółmi.  Najlepsze jest to, że jeśli czuję się przybita, noc w Slimelight zawsze poprawia mi humor. Bez względu na to, czy mam ochotę potańczyć, posocjalizować się czy po prostu pogapić się na ludzi, wyjscie do Slimes to zawsze dobry pomysł.

Wiem, że wielu ludzi z tzw. sceny alternatywnej cierpi na fobie społeczne i unika klubów jak zarazy. Ale miejsca takie jak Slimelight są zwykle pełne przyjaznych, otwartych ludzi, którzy nie oceniają innych. Więc mała rada: wyjdź z domu i ruszaj do klubu. Nawet jeśli jesteś wyjątkowo nieśmiały i nie chcesz z nikim rozmawiać, może się okazać, że będziesz się bawić lepiej, niż przypuszczałeś, że jest to możliwe.

I kto wie, może - tak jak ja - znajdziesz swój drugi dom.

Jeśli chcesz na bieżąco śledzić nadchodzące wydarzenia, obserwuj oficjalnego Facebooka klubu:
https://www.facebook.com/SlimelightOfficial/